Wyobraźcie sobie siwego staruszka, który bez ogródek opowiada w taki sposób jakby był Twoim największym przyjacielem. To była chyba najszczersza j najbardziej prawdziwa prezentacja jaką widziałam. Doba na kajaku był sam przez cały czas, jednak podzielił się z widownią każdym szczegółem wyprawy. Opowiadał o ludziach, z którymi pracował podczas budowy kajaka. Mówił o tym co mu się nie podobało, zaprezentował na podłodze auli jak wchodził i siedział w kajaku. Ten człowiek nie usiadł ani na chwilę cały czas chodził po sali by, machał rękami gdy o czymś opowiadał - wulkan energii. Tempo prezentacji dostosował do akcji o której opowiedział. Wspomniał także jak wyglądał jego powitanie w Ameryce pokazane przez media oraz jak było naprawdę. Jak go ustawiali do zdjęć, kiedy miał wpłynąć do portu, którą nogę na pierwsze postawić na lądzie. Jego prezentacja trwała chyba 45 minut ale mogła by trwać 5 razy dłużej i nikt by się nie znudził. Doba opowiadał tą historię pewnie już setki razy a dalej w jego głosie było czuć radość jakby ta wyprawa zdarzyła się wczoraj.
Życzę sobie i wszystkim by cieszyć się życiem tak jak Aleksander Doba.
PS. W 100 % zasługuje na tytuł Podróżnika Roku 2015 National Geographic!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz