niedziela, 1 lutego 2015

Jedzenie to nie tylko smak

Już od kilku lat, w nasze imieniny idziemy na obiad do restauracji  (na razie mowa tylko o krakowskich restauracjach). Za każdym razem do innej. Staramy się wybierać albo restauracje z jedzeniem, które znamy i lubimy albo szukamy nowych restauracji, ale wcześniej sprawdzamy co maja w menu. Do tej pory odwiedziliśmy: włoską knajpkę Cosa Nostar (ul. Dajwór 25), gruzińską restaurację Chaczapuri (ul. Grodzka 3), bar sushi Sakana Sushi Bar (ul. św. Gertrudy 7), meksykańską restaurację Mexicana (ul. Floriańska 34) i polską knajpkę "Pod Wawelem" (ul. św. Gertrudy 26). Każda wyżej wymieniona restauracja nie rozczarowała nas i myślę, że każdą mogę z czystym sumieniem polecić.

Dzisiaj byliśmy na krakowskim Kazimierzu w restauracji Plac Nowy 1. Wizyta tam skłoniła mnie do przemyśleń na temat jedzenia. Zamówiliśmy dwa dania:

ŁOSOŚ PIECZONY POD KRUSZONKĄ Z PIETRUSZKI
 PODANY NA COULIS PAPRYKOWYM Z RISOTTO ORAZ SZPINAKIEM

Wybierając danie sugerujemy się nazwą. Pewnie gdyby było napisane ŁOSOŚ Z RYŻEM I SZPINAKIEM bardzo mocno bym się zastanowiła czy to własnie danie chcę. Lubię łososia i miałam ochotę na rybę, więc nazwa dzisiaj dla mnie nie miała znaczenia, ale sami przyznajcie, że czasami zamawia się coś dla samej nazwy. Jak już danie stroi na stole ocenia się jego wygląd i bardzo często wtedy podświadomie oceniamy również jego smak - jak coś ładnie wygląda już od razu lepiej smakuje. Nikt w restauracji nie pozwoli sobie podać mamałygi, chodziarz smakowałaby wyśmienicie. Jeśli chodzi o to danie było dobre, nawet bardzo dobre choć spodziewałam się lepszego :) Łosoś był miękki i smakował jak łosoś (co nie jest w cale oczywiste), coulis paprykowy i pesto bazyliowe było naprawdę dobre choć śmierdziało malizną, a risotto jak dla mnie 1 klasa, nigdy tak dobrego nie jadłam. Najmniej punktów dostał szpinak, który praktycznie nie maił smaku, jednak fajnie wyglądał.


ŻEBERKA PIECZONE W ŻYWYM PIWIE
PODANE W SOSIE WŁASNYM Z PLACKAMI ZIEMNIACZANYMI ORAZ PIKANTNĄ SAŁATKĄ

W tym przypadku nazwa jest prosta jednak zaskoczyło nas podanie tego dania. W drewnianej desce umieszczona była (chyba) żeliwna wkładka, na której położono żeberka i placki ziemniaczane. Obok po prawej stronie stały dwie kokilki - w jednej kwaśna śmietana do placków, a w drugiej sos własny do żeberek. Natomiast po lewej stronie stał zamknięty słoiczek, który była dla nas niespodzianka, póki nie spróbowaliśmy co było w środku. Była to pikantna sałatka :) Dla mnie + 10 punktów za pomysł. Żeberka były miękkie i soczyste, sos do tego naprawdę bardzo dobry. Jeśli chodzi o placki ziemniaczane to maja mama robi lepsze, choć może nie wyglądają tak ładnie.

Jedzenie restauracyjne zdecydowanie różni się od domowego, bo musi. W tym momencie ciężko mi ocenić gdzie jedzenie jest lepsze (czy w domu czy w restauracji), jednak w restauracji jedzonko jest zdecydowanie ładniej podane i fajniej się nazywa :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz